Gdy poród się komplikuje….
Skomplikowany poród oznacza straty. Cielę może albo nie przeżyć porodu, albo wyjść z niego z komplikacjami. Później słabsze z reguły zwierzę pobiera mniej siary w pierwszych 4 godz. życia. Wiele nie jest w stanie wypić jej samodzielnie (trzeba użyć sondy). Rośnie więc ryzyko upadków. W przypadku normalnego, fizjologicznego porodu sięga ono ok. 4%, a trudnego – wzrasta czterokrotnie. Skomplikowany poród to również konsekwencje dla krowy- matki. Częściej niż zwykle kończy się on zaleganiem poporodowym, zatrzymaniem łożyska, wypadnięciem macicy, urazami pochwy i macicy, pęknięciem spojenia miednicznego oraz zapaleniem błony śluzowej macicy.
Ostrożnie z pomocą
Wciąż niestety zbyt często komplikacje poporodowe wynikają z nieumiejętnie udzielonej pomocy w trakcie porodu. Przykładowo – źle użyty wycielacz bardziej zaszkodzi niż pomoże. Podczas pierwszej fazy porodu kanał rodny powoli się otwiera. Trwa to od 2 do 6 godz., u pierwiastek nawet ok. 8 godz. Ten czas jest potrzebny, by rozwierającą się szyjkę macicy doprowadzić do całkowitego rozwarcia – początkowo skurczami mięśniówki macicy co 15–20 min, a następnie wciskającymi się w kanał szyjki, błonami płodowymi. Efektem tego powinien być wtłoczony do pochwy pęcherz płodowy. Ten proces musi trwać, a z pomocą wkraczajmy dopiero wówczas, gdy ta faza ewidentne się przeciąga. Pierwszą czynnością jest sprawdzenie rozwarcia szyjki macicy, a zaraz potem prezentacji (położenie, pozycja i ułożenie) płodu. Chodzi o to, by wykluczyć, że spowolnienie akcji porodowej wywołane jest przez podwinięte kończyny lub źle ustawioną główkę. Konieczna jest wtedy repozycja
(prawidłowe ustawienie cielęcia). Zrobi to doświadczony hodowca lub – lepiej – lekarz weterynarii.
Użyć wycielacza można WYŁĄCZNIE wtedy, kiedy cielę ułożone jest prawidłowo.
Daj popracować naturze
Najlepiej pozostawić poród siłom natury, zwłaszcza gdy płód jest ułożony prawidłowo (tzw. położenie proste główkowe), a czas pierwszej fazy porodu mieści się w normie. Niestety, wiedza swoje, a praktyka – swoje. Hodowcy chcą, by wszystko toczyło się sprawnie, więc zazwyczaj zbyt wcześnie wkraczają z pomocą. I sami sobie (i krowie) szkodzą – przebijają pęcherz i uwalniają wody płodowe. W normalnym przebiegu dzieje się to dopiero po wyparciu kończyn (przednich lub tylnych) i spoczywającej na nich główki. Wody płodowe też mają swoją rolę (poza tym pęcherz płodowy działa jak klin w drogach rodnych) – nawilżają kanał rodny i ułatwiają wyparcie płodu, ale dopiero wtedy gdy towarzyszom temu skurcze. Niestety na tym etapie porodu, porządnych skurczy jeszcze nie ma. Hodowcy interweniują więc dalej i wydobywają cielaka „na sucho”, z dużą siłą. Jeszcze większą, gdy używa się wycielacza. Praktycy ostrzegają – siła, z jaką pomagamy podczas porodu, nie może przekraczać możliwości dwóch dorosłych mężczyzn. Absolutnie niedopuszczalne jest podczepianie do wycielacza np. ciągnika.
Poród postępuje
Faza właściwa porodu (wypieranie płodu) trwa ok. 30 min, nawet do 6 godz. (przeciętnie 2–3 godz.). W większości przypadków najpierw pojawiają się nogi przednie (rzadziej tylne). Pierwsze pojawiają się wraz z pęcherzem w szparze sromowej. W wyniku skurczów powłok brzusznych, mięśni przepony i macicy dochodzi do przerwania błon płodowych. Parcie się nasila. Maksymalny czas tej fazy to 8 godzin. Im więcej mija czasu pomiędzy pęknięciem pęcherza a wydobyciem płodu, tym bardziej maleją jego szanse na przeżycie i dobry stan
zdrowia. Interweniujemy dopiero wtedy, gdy krowa prze, ale bez efektu.
Czas na pomoc
Przedłużająca się faza porodu właściwego daje hodowcy zielone światło na wkroczenie z pomocą. Zaczynamy od mycia i dezynfekcji linek porodowych oraz wycielacza. To ważne, bo znajdujące się na nich patogeny stanowią jedną z bardziej powszechnych przyczyn infekcji dróg rodnych zwierząt. Linki mocuje się nad stawami pęcinowymi płodu. Zaczynamy od pociągnięć ręcznych, naprzemiennych, bez nadmiernego użycia siły. Gdy nie ma efektu, sięgamy po wycielacz i mocujemy do niego linki porodowe. Urządzenie opieramy o biodra krowy i delikatnie ciągniemy za uchwyt, tak by linki się napięły. Obserwujemy zwierzę i czekamy na parcie. Płód podczas przerw między jednym a drugim parciem nie powinien się cofać.Po wydostaniu się płodu odczepiamy linki porodowe i udrażniamy drogi oddechowe cielaka.
Wspomaganie oddychania
Częstym problemem u nowonarodzonych cieląt jest zalegający w tchawicy i płucach śluz. W takich przypadkach przyda się resuscytator – odciągnie śluz i wspomoże oddychanie. Wartogo mieć w gospodarstwie – ratuje życie cielętom, które w innym przypadku nie miałyby szans na przeżycie. Urządzenie to ma dwie funkcje – odsysa skuteczne śluz z dróg oddechowych, a w fazie końcowej wspomaga samodzielne oddychanie. Urządzenie jest tak skonstruowane, że obsługuje je jedna osoba – zabieg ratujący życie trzeba wykonać natychmiastowo. Po każdym użyciu resuscytatora należy go dokładnie oczyścić izdezynfekować.
Ryzyko trudnych porodów rośnie…
– U pierwiastek (10–20%), u wieloródek rzadziej (3–5%).
– Zbyt wczesne krycie jałówek (zwierzęta niewyrośnięte).
– Kojarzenia ze zbyt dużymi buhajami.
– Zbyt dobry BCS i nadmierne otłuszczenie(> 3,5 dla jałówek, > 3,75 dla krów).
– Płeć płodu (częściej gdy rodzi się buhajek).
– Niewłaściwa prezentacja (położenie, pozycja i ułożenie) płodu.
W skrócie
– Wycielacz przyda się tam, gdzie podczas porodu może być obecna tylko jedna osoba.
– Urządzenie można stosować wyłącznie przy porodach fizjologicznych (ułożenie główkowe proste lub pośladkowe proste).
– Linki porodowe i wycielacz powinny być czyste i zdezynfekowane.
– Pomocy należy udzielić, gdy poród się przedłuża.
– Wycielacz należy używać zgodnie z naturalnym parciem krowy.